Vivien Leigh

Vivian Mary Hartley

9,3
6 354 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby Vivien Leigh

Zastanowiła mnie wypowiedź Leny, że do "zguby" Viv przyczynił się jej toksyczny związek z Olivierem. Bardzo często fani Vivien nienawidzą Laurenca Oliviera i winią go za przedwczesną śmierć aktorki. A jaka jest wasza opinia na temat Olivierów?

Ja muszę powiedzieć, że mam bardzo sprzeczne uczucia. Jestem wielką fanką Vivien Leigh i właściwie spokojnie mogę powiedzieć, że jest ona moją ulubioną aktorką. Przeczytałam wszystkie dostępne biografie Vivien i wiele biografii Oliviera i oto moje wnioski na powyższy temat ;)

Co zaliczam Olivierowi na plus:

- Niewątpliwie Vivien i Larrego łączyła wielka miłość, pasja i namiętność. Jeżeli ktoś ma jakieś wątpliwości co do tego to polecam biografię Oliviera autorstwa Colemana, gdzie są opublikowane listy jakie para pisała do siebie. Nic dziwnego,że Vivien tak za nim szalała, nie wiem czy którakolwiek inna kobieta słyszała kiedykolwiek takie słowa od swojego mężczyzny. Larry ją uwielbiał - przynajmniej w tym czasie (lata 30-40) i wtedy na pewno była z nim szczęśliwa.

- To Vivien wybrała Oliviera i zrobiła wszystko aby go zdobyć. Jej decyzją było porzucenie dziecka i męża - osobiście uważam, że Leigh Holman kompletnie do niej nie pasował, ani fizycznie ani intelektualnie. Larry porzucił dla niej żonę i syna. Ich związek od początku zbudowany był na poczuciu winy wobec innych więc czy tak naprawdę miał szanse na przetrwanie?

- Olivier bardzo pomógł jej w karierze. Głównie karierze teatralnej na której tak bardzo jej zależało. Był jej mentorem i nauczycielem. Najlepsza była w sztukach, które on reżyserował lub w których występowała obok niego. (Mackbeth, Dwie Kleopatry, Streetcar..., Skin of Our Teeth). Tworzyli razem znakomity duet na scenie, Olivierowie byli nazywani parą królewską brytyjskiego teatru. Samodzielnie ani Vivien ani Larry nigdy by do tego nie doszli. Do tego potrzeba było dwojga ;)

To co zaliczam na minus:

- Vivien była fenomenalną aktorką filmową. Niebywały talent. I tak mało filmów na koncie. Była o niebo lepszą aktorką filmową od Oliviera, który bardzo wyrobił się z wiekiem ale i tak nie dorastał jej do pięt. Nie wiem czy to do końca jego wina bo wiem, że Vivien bardzo kochała teatr, ale myślę, że to on pomniejszał znaczenie grania w filmach na rzecz gry w teatrze. Winię go za to, że może Vivien Leigh była świetna na scenie teatralnej ale co z tego mamy? A była wybitna w filmach i zrobiła ich tak mało ponieważ za wszelką cenę chciała dorównać Olivierowi na scenie. W mojej opinii mogła zostawić nam o wiele bogatszą filmografię gdyby nie Olivier.

- Niektórzy twierdzą, że Larry był zazdrosny o osiągnięcia filmowe Vivien. O oscara za Przeminęło... i o to, że nikt słowa nie wspomniał o jego filmie "Carrie" (bardzo dobry film zresztą) bo wszystkie gazety pisały o Vivien i Marlonie i ich współpracy przy Tramwaj...
Sam Larry przyznał się do zazdrości o pierwszego Oscara w swojej książce. No cóż zazdrość to bardzo płytkie uczucie niemniej bardzo ludzkie więc nie przywiązywałam do tego specjalnej uwagi do czasu, gdy przeczytałam wypowiedź Katharine Hepburn, która bardzo dobrze znała Olivierów, że "Larry był wielkim aktorem ale małym człowiekiem". Jak tylko Vivien odniosła sukces międzynarodowy i mogła mieć każdą rolę w USA - Larry zrobił wszystko aby wrócili do Londynu i teatru. Podobnie sytuacja wyglądała po Oscarze za "Tramwaj". Komu jak komu ale Kath Hepburn chyba można wierzyć prawda? To potwierdza moją tezę, że w pewien sposób Larry "zniszczył" karierę filmową Viv.

- Biseksualizm i zdrady. Nie jest do końca potwierdzone czy Larry był czy nie biseksualistą więc nie będę się na ten temat wypowiadać. Co do zdrad - oboje z Viv mieli na sumieniu to i owo. Może ona zdradziła go z Finchem pierwsza ale on nie pozostał jej dłużny.

- Choroba. Nie był w stanie sobie poradzić z chorobą psychiczną Vivien. I tak wiem, że ciężko jest żyć z taką osobą ale Vivien była bardzo od niego uzależniona i uważam, że jako mąż, ktory składał tą absurdalną przysięgę ;) "na dobre na złe w zdrowiu i chorobie etc." był zobowiązany wytrwać i opiekować się nią do końca. Tak jak robił to Jack. Larry odwrócił się od niej (utrzymywał z nią kontakt do końca życia ale to nie jest to samo!) i poślubił tą paszteciarę Joan Plowright, która urodziła mu trójkę dzieciaków a pod koniec życia uważała go za starego satyra. Warto było panie Olivier? To, że osobowość Viv zmieniła się po terapii elektrowstrząsami - co sprawiło, że "stała się dla niego obca" uważam za bzdurę. Może odsunęła się od niego dlatego, że kiedy umieścił ją w szpitalu psychiatrycznym sam pojechał na wakacje do Włoch? To Noel Coward i David Niven się nią opiekowali w tym czasie a nie mąż. Larry stchórzył ot i tyle.
Uważam, też że w znacznym stopniu to, że Larry porzucił Vivien przyczyniło się do jej przedwczesnej śmierci. Przestała walczyć i pozwoliła chorobie wygrać.

Podsumowując: czy uważam związek Olivierów za toskyczny? Nie wiem LOL Może.
Na pewno za fascynujący. To jedna z najbardziej interesujących par aktorskich złotego Hollywood. Dla mnie chyba nawet najbardziej interesująca.

Przepraszam za długi post ale na temat Olivierów mogę godzinami...;) Mam nadzieję, że ktoś inny podzieli się także swoją opinią. pzdr.

sylvia_fw

Widze że masz identycznego świra co ja :) Co mam do powiedzenia na ten temat, hmm...juz tyle się nagadałam.

Osobiście uważam, że Vivien to było niezłe ziółko - była kobietą nie przebierającą w środkach dążąc do celu, potrafiła nawet porzuć własne dziecko. Nie umniejszając jej talentu aktorskiego, który uważam za fenomenalny, Vivien miała bardzo wiele wspólnego z filmowa Scarlett i to dało się zaobserwować w jej życiu. Równie namiętnie i zarazem burzliwie, zaborczo kochała swoje go mężczyznę i równie bezwzględnie realizowała swoje cele zawodowe (wystarczy przypomnieć sobie jej wejście do Hollywood - nie małymi kroczkami, tylko z grubej rury).

Kiedy czytałam o tym jak Vivien dręczyła psychicznie i fizycznie Larry'ego, w pierwszej chwili pomyślałam: w zdrowiu i w chorobie...ale po dłuższym zastanowieniu, zdałam sobie sprawe, że pomyślałam tak tylko dlatego że nie kupuje Oliviera jako aktora, uwazam że jest przerysowany i irytujący (być może na scenie to się sprawdzało, ale ja go na scenie nie widziałam). Wówczas doszłam do wniosku, że każdy ma zasrane prawo do szczęścia. Jesli nie był na tyle silny psychicznie, żeby ją wspierać w tych trudnych chwilach to lepiej się stało jak się stało. Poza tym ile można dać się okładać pięściami po twarzy...?

Uwielbiam Vivien, jest jedną z najbardziej cenionych przeze mnie aktorek, ale obiektywnie patrząc, rozumiem Oliviera.

goslawa25

haha o tak mam świra na punkcie klasycznego kina generalnie a zwłaszcza kilku osób i Leigh i Olivier do nich należą (bardziej Leigh ;)) Całkowicie się zgadzam, według mnie między Leigh a Scarlett można było postawić znak równości. Ona sama twierdziła, że ma ze Scarlett niewiele wspólnego ale kiedy analizuje się jej biografię to widać jak bardzo "była" Scarlett. Nie poczytuję jej wcale tego jako wadę Scarlett była nie przebierającą w środkach egoistką ale była fascynująca lol
Ooo tak Olivier był przerysowany i irytujący! Przyznaję, że lubię kilka jego filmów ale można je policzyć na palcach...no może obu rąk ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones