Vivien Leigh

Vivian Mary Hartley

9,3
6 325 ocen gry aktorskiej
Vivien Leigh - dla wielu na zawsze pozostanie zielonooką, zalotnie uśmiechniętą Scarlett O'Harą. Tą rolą zyskała w kinie nieśmiertelność, ale w swoim dorobku teatralnym i filmowym ma jeszcze inne doskonałe kreacje.

Urodziła się 5 listopada 1913 roku w Dardżyling (Indie Brytyjskie, obecnie Indie) jako jedyne dziecko Ernesta i Gertrudy Hartley. W wieku lat sześciu została wysłana do katolickiej szkoły w Anglii. Po jej ukończeniu podróżowała po Europie, m.in. studiowała we Włoszech i Francji, gdzie doskonaliła znajomość języków obcych, co w przyszłości pozwoliło jej dubbingować własne filmy rozpowszechniane w obcych krajach.

W 1932 poznaje dużo starszego Leigh Holmana, którego w tym samym roku poślubia. W 1933 na świat przychodzi ich córka Suzanne. Po ukończeniu studiów w Królewskiej Akademii Sztuk Dramatycznych otrzymuje pierwszą krótką partię mówioną w filmie "Things Are Looking Up". W 1935 roku podpisuje kontrakt z Alexandrem Kordą i przyjmuje pseudonim artystyczny - Vivien Leigh. W 1937 po raz pierwszy pojawia się na ekranie w towarzystwie Laurenca Oliviera, z którym połączy ją miłość pełna pasji. Staną się jedną z najwspanialszych par aktorskich Anglii. Oboje opuszczają swoich dotychczasowych małżonków i płyną statkiem do Ameryki. Olivier dostał tam propozycję zagrania w "Wichrowych wzgórzach", a Vivien zakochała się w głównej bohaterce powieści "Przeminęło z wiatrem" i za wszelką cenę zapragnęła ją zagrać. Scarlett O'Hara to rola, o którą starały się największe ówczesne gwiazdy Hollywood - przez dwa lata prowadzono przesłuchania w całych Stanach. Wreszcie rozpoczęto zdjęcia bez głównej postaci. W trakcie kręcenia pożaru w Atlancie, Vivien została przedstawiona Selznickowi (producentowi "Przeminęło z wiatrem") i jak głosi legenda, ten od razu wiedział, że stoi przed nim prawdziwa Scarlett O'Hara. Tak naprawdę Leigh musiała przejść zdjęcia próbne i wziąć lekcje południowo-amerykańskiego akcentu. Rola ta przyniosła jej światową sławę i pierwszego Oscara dla najlepszej aktorki.

W 1940 roku otrzymała rozwód z Holmanem i poślubiła Oliviera. Wróciła do Anglii, aby zagrać w filmach Alexandra Kordy. W 1944 zachorowała na gruźlicę, a podczas kręcenia "Cezara i Kleopatry" poroniła. W 1950 roku wróciła do Hollywood, gdzie zagrała w "Tramwaju zwanym pożądaniem", ekranizacji sztuki Tennessee Williamsa. Za rolę neurotycznej Blanche otrzymała swojego drugiego Oscara.

Razem z Olivierem pojawiła się wielokrotnie na deskach teatralnych, m.in. w "Romeo i Julii", "Ryszardzie III", "Makbecie". Odbyli tournée po Australii i Nowej Zelandii. W Wielkiej Brytanii odnieśli sukces w teatralnej wersji "Księcia i aktoreczki", ale na ekranie Olivierowi partnerowała Marilyn Monroe. W tym czasie Vivien ponownie poroniła. Miała także  nawroty gruźlicy, napady maniakalno-depresyjne, pogłębiane przez papierosy i alkohol. W 1957 roku odbyli europejskie tournée z "Tytusem Andronikusem" (wystąpili również w Warszawie). W 1960 najsłynniejsza para Wielkiej Brytanii rozwiodła się. W kolejnych latach Leigh nadal pojawiała się na ekranie oraz na deskach teatralnych, ale coraz bardziej pogarszało się jej zdrowie. Od rozstania z Olivierem związana była z aktorem Jackiem Merivale'em. Vivien Leigh zmarła 8 lipca 1967 roku na ciężki atak gruźlicy.
Vivian Mary Hartley urodziła się 5 listopada 1913 roku w Dardżyling w Indiach Brytyjskich (obecnie Indie). Do ojczystej Anglii powróciła wraz z rodzicami po I wojnie światowej. Mając 7 lat trafiła do klasztoru jako najmłodsza uczennica. Spędziła tam samotnie rok, ale smutek pozwolił jej przezwyciężyć przywieziony ze sobą kotek. Później matka zabrała ją na przedstawienie teatralne w Londynie. Dziewczynka była tak oczarowana, że zobaczyła tę sztukę jeszcze 15 razy i wtedy postanowiła, że jej przeznaczeniem jest aktorstwo.

Jako 13-latka zaczęła pobierać lekcje baletu, potem została absolwentką prestiżowej szkoły aktorskiej w Londynie, kształciła się też pod okiem mistrzów francuskich. Pod koniec 1932 roku Vivian wyszła za starszego o 12 lat Leigh Holmana, któremu 10 miesięcy później, już jako 20-latka urodziła córkę Suzanne, swoje jedyne dziecko. Niebawem rozpoczęła pracę w teatrze w Londynie, a mając 21 lat zadebiutowała na dużym ekranie. Viv grywała małe rólki, ale to jej wystarczyło, by z pasją wykonywać swój zawód. W 1935 jeden z reżyserów zaproponował zmianę litery "a" w jej imieniu na "e", co nadało mu większą dźwięczność.

Podczas jednego z przedstawień zobaczyła Laurence'a Oliviera - starszego od niej o 6 lat aktora, który tak ją oczarował, że miała powiedzieć do przyjaciółki, która jej towarzyszyła, że ten człowiek zostanie jej mężem. Vivien nie rzucała słów na wiatr. W 1936 roku, po przeczytaniu "Przeminęło z wiatrem" Margaret Mitchell postanowiła, że musi zagrać Scarlett O'Harę. W 1937 udało jej się zdobyć drugoplanową rolę w filmie "Wyspa w płomieniach", w którym grał także Olivier. Tak zaczęła się jedna z najsławniejszych, ale też najnieszczęśliwszych historii miłosnych. Olivier porzucił dla Viv brzemienną żonę, a Vivien Holmana, który wychowywał Suzanne, gdyż aktorka nie miała na to środków. Mimo rozwodu, który otrzymali w 1940 roku, do końca swojego życia Vivien utrzymywała z pierwszym mężem bardzo dobry kontakt, właśnie ze względu na Suzanne. W 1938 do Londynu przybył reżyser "Wichrowych wzgórz", z propozycją dla Oliviera. Miał on zagrać główną rolę Heathcliffa. Chciał też, aby Vivien wcieliła się w postać Cathy. Ta jednak była już obsadzona przez Merle Oberon. Zaproponowano jej więc drugoplanową rolę Isabeli, ale Vivien odmówiła. Reżyser miał powiedzieć, że Viv nie znajdzie lepszej okazji na debiut w Hollywood. Wkrótce okazało się, jak bardzo się mylił.

W 1938 roku Vivien zatrudniła swojego agenta, by walczył dla niej o rolę Scarlett O'Hary - od ponad 2 lat szukano do niej właściwej kandydatki. Co prawda pierwotnie ktoś oglądał zdjęcia Viv, ale ponieważ nie była ona gwiazdą, miała dosyć małe szanse. Dopiero 10 grudnia 1938 roku, kiedy to towarzyszyła Olivierowi jako gościowi na planie "Przeminęło z wiatrem", gdy kręcono pożar Atlanty, nie mając obsadzonej roli Scarlett, Myron Selznick, agent Laurence'a, przedstawił Viv producentowi przedsięwzięcia, Davidowi Selznickowi, mówiąc: "Geniuszu, poznaj swoją Scarlett!". David był oczarowany Vivien, która po przebytych próbach (m.in. scena, kiedy Scarlett prosi w Tarze Ashleya, by razem uciekli i kiedy Mammy - tu zagrała już z Hattie McDaniel - wiąże jej sznurówki w gorsecie, przygotowując do barbecue w Dwunastu Dębach) była już pewną kandydatką do tej roli. Pokonała największe gwiazdy Hollywood, w tym swoją przyjaciółkę, Katharine Hepburn. Pod koniec grudnia Selznick zaprosił Vivien i Larry'ego na przyjęcie, gdzie wziął ją na bok, na rozmowę i powiedział: "Rola jest już obsadzona". Myślała, że dostał ją ktoś inny. Potem dodał: "Myślę, że jesteśmy tobą całkowicie oczarowani". Kontrakt Vivien podpisała w połowie stycznia 1939 roku. Na planie spędziła 7 miesięcy. Na początku marca 1940 odebrała Oscara za swoją rolę.

31 sierpnia 1940 roku, gdy dostała rozwód, poślubiła Oliviera. Zagrała w kilku filmach, w tym w "Pożegnalnym walcu" i "Lady Hamilton". Występowała bardzo często u boku swojego męża. Poświęcając własną karierę, coraz rzadziej pojawiała się na dużym ekranie - w odstępach nawet 3 lat. Chciała być blisko Larry'ego, grać z nim w teatrze. W 1945 roku wykryto u niej maniakalną depresję oraz gruźlicę. Nieprofesjonalne leczenie (m.in. poddawanie elektrowstrząsom), całkowicie zrujnowało jej zdrowie psychiczne. Jej osobowość zupełnie się zmieniła, ataki nasilały się. Przez swój stan straciła rolę w "Ścieżce słoni", którą powierzono potem Elizabeth Taylor. Mimo to nie porzuciła teatru. Pod koniec lat 40. grała w "Tramwaju zwanym pożądaniem". W 1951 Elia Kazan przeniósł tę sztukę na duży ekran, gdzie rolę Blanche DuBois ponownie powierzył Vivien. Wcielenie się w niesamowitą, jakże trudną postać, znów przywróciło jej sławę i uwielbienie i zapewniło drugiego Oscara, Złoty Glob, nagrodę nowojorskiej krytyki i puchar Volpi w Wenecji. Mimo to nie była szczęśliwa. Jej choroba nasilała się. Niepewne stany psychiczne doprowadzały ją do zdrad, których potem żałowała. Największy, chyba decydujący cios spotkał ją w 1958 roku, kiedy ukochany Laurence porzucił ją, a w 1960 doprowadził do rozwodu, by poślubić młodszą od Vivien o 16 lat Joan Plowright

W latach 60. zagrała tylko w dwóch filmach, w tym w głośnej "Rzymskiej wiośnie Pani Stone". Nękana gruźlicą, nie chciała położyć się do szpitala, paliła też papierosy. Zdawałoby się, że straciła chęć do życia. Ale zawsze martwiła się o wszystkich, oprócz siebie i nigdy nie chciała dać po sobie poznać, że cierpi, by nie martwić bliskich. W 1963 święciła ostatnie triumfy - dostała wówczas teatralnego odpowiednika Oscara - statuetkę Tony, za rolę w "Tovarich". Do końca życia była związana z Jackiem Merivale'em, przyjacielem, którego poznała w latach 40. Mimo to, Vivien stawiała na szafce w swojej sypialni, w której znaleziono ją martwą 7 lipca 1967 roku, zdjęcie Oliviera

Aktorka odeszła w wieku 53 lat. Ludzie, którzy ją znali powtarzają, że była bardzo delikatna, grzeczna, czasami nawet strachliwa, zawsze myślała o wszystkich poza sobą. Ciężka choroba zniszczyła jej urodę, ale mimo to wciąż czarowała wszystkich swoją osobowością. Decydującym ciosem dla niej stał się rozwód z Olivieriem w momencie, kiedy w ciężkiej chorobie, najbardziej go potrzebowała. W czasie ich małżeństwa dwukrotnie poroniła. Mówiono o niej, że jest niezwykle pracowita. W jednym z ostatnich wywiadów powiedziała, że każdego wieczora powtarza swoje kwestie, które następnego dnia ma do zagrania w teatrze. W każdą scenę wkładała niesamowity wkład pracy. Posiadała nieprzeciętne zdolności do nauki języków obcych: poza ojczystym angielskim perfekcyjnie mówiła po niemiecku i francusku. Jako kobieta doskonale wykształcona, znała się na sztuce i kinie. Jej pasją były koty, ukochany syjam Poo-Jones towarzyszył jej aż do końca.
Obdarzona wielką urodą Vivien Leigh, a właściwie Vivian Mary Hartley, urodziła się w Dardżyling (Indie Brytyjskie, obecnie Indie) 5 listopada 1913 roku. Wychowała się w szkole klasztornej, uczyła się baletu i aktorstwa na angielskim uniwersytecie. Zadebiutowała w 1934 w filmie "Things Are Looking Up'', później zagrała w kilku pomniejszych obrazach. Rozgłos przyniosła jej dopiero scena na planie "Wyspy w płomieniach'', gdzie poznała Laurence'a Oliviera, z którym połączył ją ukrywany związek (oboje musieli się rozwieść). Małżeństwo zawarli w 1940 roku w USA. Ceniona jako aktorka teatralna wyruszyła do Los Angeles z książką Margaret Mitchell, gdzie otrzymała nagrodzoną Oscarem rolę Scarlett O'Hary w "Przeminęło z wiatrem''. Film ten uczynił ją gwiazdą pierwszej wielkości i jedną z legend lat 40. W 1940 zagrała w melodramacie wojennym "Pożegnalny walc'', potem w "Lady Hamilton''. Trzy lata później na planie "Cezara i Kleopatra'' Vivien poroniła. W 1948 roku wystąpiła w dramacie "Anna Karenina'', a w 1951 partnerowała Marlonowi Brando w filmie "Tramwaj zwany pożądaniem", za który otrzymała Oscara dla najlepszej aktorki. Jej karierę, głównie sceniczną, utrudniały choroba płuc i ataki maniakalnej depresji. W ostatnich latach stworzyła kolejne interesujące kreacje, wyraźnie naznaczone neurotyzmem, między innymi w "Statku szaleńców". Vivien Leigh zmarła 8 lipca 1967 roku w wieku 53 lat.
Vivien Leigh, a właściwie Vivian Mary Hartley, przyszła na świat 5 listopada 1913 roku w Indiach. Jako jedynaczka była oczkiem w głowie rodziców, którzy aktorskie zdolności dostrzegli u niej, kiedy miała zaledwie 3 latka. W 1920 roku wysłali ją do szkoły w Anglii. Czując się samotna, Vivian nawiązała bliską znajomość ze starszym od niej o 12 lat Herbertem Leigh Holmanem, za którego wyszła za mąż, osiągnąwszy pełnoletność. Wkrótce potem urodziła córkę Suzanne, ale była zbyt ambitna, by zająć się wychowywaniem dziecka, i jednocześnie zbyt młoda, by w wieku 20 lat zrozumieć, czym jest macierzyństwo. Zostawiła więc córkę pod opieką niani, a sama kontynuowała studia w Królewskiej Akademii Sztuk Dramatycznych. W 1935 roku zmieniła imię z Vivian na Vivien i przyjęła imię męża, jako swoje nazwisko. W tym samym roku zagrała główną rolę w sztuce "Maska cnoty". Dwa lata później, na planie "Wyspy w płomieniach" poznała Laurence'a Oliviera. Przystojny mężczyzna i doskonały aktor wywarł na niej ogromne wrażenie. Zakochali się w sobie, a w 1940 roku - zaraz po rozwodzie aktorki - łączące ich uczucie przypieczętowali ślubem. To dzięki Olivierowi Leigh zagrała zielonooką Scarlett O'Hara w "Przeminęło z wiatrem", rolę przełomową w jej karierze, za którą nagrodzono ją Oscarem.
"Przeminęło z wiatrem" realizowano epizodami - bywało, że kilkakrotnie w ciągu dnia Vivien musiała przeistaczać się z 16-letniej w 28-letnią Scarlett. Scenę, gdy Scarlett pada na kolana na polach Tary, przysięgając sobie, że już nigdy nie będzie głodna, aktorka nagrywała bez chwili odpoczynku przez 24 godziny. Jej ulubioną sceną był moment, kiedy Scarlett rozbija butelkę i wśród potłuczonego szkła przyjmuje oświadczyny Retta.
Gable nie miał o swojej filmowej miłości najlepszego zdania. Nisko cenił jej intelekt, choć po tym, jak nauczył ją grać w warcaby, nigdy już z nią nie wygrał. Tak jak ona z nim w okręty. Rywalizację i chęć udowodnienia swojej wartości przenosili na plan. Może dlatego odgrywane przez nich sceny były tak pełne ekspresji?
Clarka Gable'a uważała za leniwego, niezbyt lotnego i pozbawionego umiejętności właściwego reagowania aktora. Nie kryła się z tym, choć nigdy nie powiedziała mu wprost, że nienawidzi jego brzydkiego zapachu z ust (miał sztuczne zęby). Nie mogła zrozumieć, że codziennie opuszcza plan filmowy punktualnie o 18.00, jakby to była praca w biurze, a nie uczestnictwo w tworzeniu. Sama, zawsze perfekcyjna, nieraz opuszczała plan wieczorem, pracując sześć, a często i siedem dni w tygodniu.
W 1944 roku, kiedy aktorka uczestniczyła w zdjęciach do "Cezara i Kleopatry", okazało się, że jest w ciąży. Vivien pracowała bardzo intensywnie i straciła dziecko. Wtedy zachorowała. Oficjalna diagnoza lekarska brzmiała - psychoza maniakalno-depresyjna. Aktorka przeżywała okresy nadzwyczajnej energii i podniecenia, po czym popadała w depresję i alienację. Chorobę pogłębiały szybkie tempo życia, brak snu, alkohol i papierosy. Leigh leczono elektrowstrząsami, od których miała poparzone skronie. Niebawem stwierdzono u niej również gruźlicę. Rekonwalescencja trwała 9 miesięcy. Mimo nadwątlonego zdrowia, Vivien wróciła do pracy. Rola Blanche w "Tramwaju zwanym pożądaniem" przyniosła jej drugiego Oscara. Ona jednak, choć osiągnęła szczyt kariery, wpadła w głęboką depresję - krzyczała, awanturowała się, obrażała i atakowała ludzi. Zaszła w ciążę, ale po raz kolejny poroniła. Zapomnienia szukała we flirtach i romansach - blisko rok związana była z Peterem Finchem. Krążyła między nim, mężem i szpitalem psychiatrycznym. Nie zauważyła, że Laurence Olivier też wdał się w romans. W 1960 roku poprosił ją o rozwód i związał się z aktorką Joan Plowright.
Ostatnie lata swojego życia Vivien spędziła u boku Johna Merivale'a, ale nigdy nie została jego żoną.
Zmarła na gruźlicę 7 lipca 1967 roku, miała 54 lata. Jej testament nakazywał kremację zwłok. Pragnieniem aktorki było, by jej prochy rozsypano na terenie jej ukochanego Tickerage Mill w Blackboys w hrabstwie Sussex.
Vivien Leigh przyszła na świat w malowniczym Dardżylingu w, należących wówczas do Wielkiej Brytanii, Indiach jako Vivian Mary Hartley dnia 5 listopada 1913 roku. Śliczna dziewczynka o kręcących się włosach i zielono-niebieskich oczach dała się zapamiętać swojej matce Gertrude jako dziecko, które nie było śpiące. Nie oznacza to, aby Vivian przeszkadzała swojej matce nieustannym płaczem, czy była niegrzeczna. Dziewczynka uwielbiała wpatrywać się we wszystko, co się wokół niej działo. W wieku 3 lat, kiedy miał miejsce jej pierwszy, aczkolwiek dziecinny występ, mała miała zaśpiewać pewną piosenką. Z impetem stanęła przed swoją mini-publicznością i powiedziała, że nie będzie śpiewać, ale recytować.

Tuż po zakończeni I wojny światowej Vivian wraz z rodzicami po raz pierwszy odwiedziła swoją ojczyznę. Wychowana w głęboko wierzącej rodzinie matka Vivian, Gerturde, postanawia, że mała zacznie uczyć się w przyklasztornej szkole. Jako najmłodsza uczennica, a miała wówczas 6 lat, zostaje zostawiona na długie miesiące w całkowicie obcym jej miejscu, a na pocieszenie siostry zakonne postanawiają pójść na odstępstwo od twardych reguł i pozwalają jej jako jedynej wziąć do pokoju kotka, by dziecko czuło się mniej opuszczone. Vivian szybko zaprzyjaźnia się z o 2,5 roku starszą Maureen O'Sullivan. Obie dziewczynki występują w wystawianych w klasztornym teatrze sztukach. W plebiscycie na najładniejszą uczennicę Vivian zdobywa pierwsze miejsce, Maureen jest tuż za nią.

Po trwającej blisko 1,5 roku rozłące rodzice postanawiają spędzić ze swoją jedyną pociechą choćby kilka chwil. Zabierają ją na sztukę do teatru. To właśnie tam Vivian jako kilkuletnia dziewczynka uległa czarowi tego magicznego miejsca. Zobaczyła tę sztukę jeszcze kilkanaście razy. Co ważniejsze wiedziała, co chce w życiu robić. Odkryła swoje powołanie. Po powrocie do klasztoru, spytana, kim chce zostać w przyszłości, odpowiada: "Zostanę wspaniałą aktorką.". Już wtedy na jaw wychodzi jej nieodłączna odtąd cecha charakteru - determinacja. Powiedziała nie "chciałabym", ale "zostanę", co więcej nie jakąś tam aktorką. Vivian wiedziała, że będzie wspaniałą aktorką.

Vivian zmieniła swoją szkołę na kilka innych w różnych krajach. Dzięki tym wojażom stała się prawdziwą damą, co więcej ujawniła wielkie zdolności lingwistyczne. Efektem jej kilkuletniej nauki była biegła znajomość języka niemieckiego, francuskiego, włoskiego i rosyjskiego. Vivian w przyszłości właśnie dzięki tym umiejętnościom mogła dubbingować własne filmy na potrzeby innych krajów.

Jedna z nauczycielek Vivian powiedziała jej, że "przy odrobinie pracy, mon enfant (tłum. moje dziecko), czeka cię przyszłość na scenie". Świadoma swoich atutów i pełna determinacji w dążeniu do ziszczenia swoich marzeń, Vivian solidnie nad sobą pracuje.

Mając 18 lat poznała 30-letniego prawnika Herberta Leigh Holman. Powiedziała przyjaciółce, że zamierza wyjść za niego za mąż. Ta stwierdziła, że Leigh ma zamiar lada dzień ustalić datę ślubu z inną. To nie zniechęciło ślicznej nastolatki. Rzeczywiście, za kilka dni Leigh porzucił swoją oblubienicę, a już 20 grudnia 1932 roku Vivian została jego żoną. O ile przed ślubem Vivian nie wspominała, że zamierza na poważnie trudnić się profesją aktorki, wspomina teraz o tym swemu mężowi. Ten nie jest zachwycony, ale ma nadzieję, że ta fascynacja szybko jego młodej żonie przejdzie. Dlatego zezwala jej na naukę w Royal Academy of Arts.

Życie miało przynieść jej podobne do tego, co spotkało Scarlett O'Harę w książce Margaret Mitchell, a czego nie ma w filmie "Przeminęło z wiatrem", losy. Pod koniec zimy 1933 roku Vivian odkryła, że jest w ciąży. W czerwcu, kiedy Leigh uznał to za konieczne, musiała porzucić teatr aż do rozwiązania. 12 października podczas bardzo trudnego porodu na świat przyszła dziewczynka, mała Suzanne. Ciężki połóg zniechęcił ją do macierzyństwa. Jedno jest pewne - Vivian była zbyt niedojrzała, by zostać matką. Sama wciąż pozostawała dzieckiem, trudno jej więc było zamienić się w opiekunkę małej, bezbronnej istotki.

Po pewnym czasie Vivian udało się wrócić do ukochanego teatru. Jednocześnie poznała Johna Gliddona, który postanowił zająć się jej karierą. Vivian zaczęła pracę modelki (w 1934 roku jej zdjęcia pojawiły się magazynie "Vogue"), ponadto zadebiutowała w filmie. Viv zagrała drobną rolę w "The Village Squire". Potem, w roku 1935, były jeszcze dwa filmy, ale przełom nadszedł właśnie na deskach teatru. Ponieważ była mało doświadczona, ale niezwykle piękna, dostała rolę w "The Mask of Virtue". Jej występ oczarował publiczność i krytykę. I nie tylko uroda młodej Vivian była tego powodem. Wróżono jej karierę. Na drugi dzień jej twarz trafiła na pierwsze strony gazet. Angielski producent filmowy i reżyser węgierskiego pochodzenia, Alexander Korda, zwrócił na nią uwagę i tym samym podpisał z nią kontrakt filmowy, który dawał jej także możliwość pozostania w teatrze. Vivian zmieniła także literę "a" w swoim imieniu na "e" i jako pseudonim artystyczny upatrzyła sobie imię męża. Tak narodziła się Vivien Leigh.

W tym samym czasie w pewnej sztuce Vivien zobaczyła średniego wzrostu bruneta, znanego już w Wielkiej Brytanii aktora filmowego i teatralnego, Laurence'a Oliviera. I tym razem Vivien powiedziała przyjaciółce, że pewnego dnia go poślubi. Ta była oszołomiona - w końcu Viv miała dziecko i męża. Olivier także nie był stanu wolnego. Co więcej, jego żona Jill Esmond była w ciąży. Także Olivier zauważył Vivien.

Kiedy spędzał wraz z żoną wakacje na Capri, Vivien postanowiła także pojechać do Włoch. Ponieważ Leigh nie mógł ruszyć się z domu, wysłał z nią swego przyjaciela, Oswalda Frewena. Vivien udała się oczywiście na Capri i tam spędziła kilka dni w towarzystwie Oliviera i jego żony. Po powrocie Larry zaczął udzielać jej lekcji aktorstwa. Ani Leigh, ani Jill nie domyślali się, że między tymi dwojga płonie ogień miłości.

W 1937 Vivien w końcu doczekała się kolejnych ról filmowych. Wystąpiła u boku Conrada Veidta w filmie "Dark Journey". Stworzyła także duet z Rexem Harrisonem w "Burzy w szklance wody". Kolejnym jej filmem była "Wyspa w płomieniach", gdzie po raz pierwszy zagrała wspólnie z Larry'm. Ich romans już kwitł. Niebawem Olivier opuścił Jill, a Vivien swojego męża. Zamieszkali razem. Na planie filmu powiedzieli Kordzie, że muszą wyjawić mu sekret. "Jesteśmy w sobie zakochani. "-wyznali. Alex uśmiechnął się i powiedział: "Przecież każdy to wie.".

Pod koniec 1936 roku Vivien wyjechała z mężem na narty. Podczas niefortunnego upadku uszkodziła sobie kostkę i z nogą w gipsie przeleżała kilkanaście dni. Aby zabić nudę, sięgnęła po bijącą rekordy popularności książkę Margaret Mitchell, "Przeminęło z wiatrem". Vivien pokochała ją i przeczytała jednym tchem. Przemierzając kolejne strony lektury była coraz bardziej pewna, że jest wymarzoną Scarlett O'Harą. Kiedy dowiedziała się, że za oceanem David O. Selznick przygotowuje się do ekranizacji powieści Mitchell, postanowiła zrobić wszystko, by zagrać główną rolę. Mało kto wierzył w jej powodzenie. Nikt nie wątpił w jej talent, ale faktem było, że Vivien była znana tylko w Wielkiej Brytanii, i to od niedawna. O rolę Scarlett ubiegały się największe i najbardziej znane gwiazdy Hollywoodu. Ona jednak nigdy nie straciła wiary w swój sukces.

Tymczasem prosiła męża, aby dał jej rozwód. Ten jednak kochał ją teraz naprawdę mocno i głęboko wierzył, że związek z Olivierem jest dla Viv tylko chwilowym kaprysem. Wciąż czekał na jej powrót. Nie wiedział, że jego żona ubóstwia aktora. Vivien wyidealizowała postać Larry'ego. Widziała w nim niemal bóstwo. Rex Harrison wspomniał, że wspomnieć przy niej imię Oliviera było niczym mówić w obecności Maryi Dziewicy o Jezusie.

Mimo że małżeństwo Vivien i Holmana rozpadło się, pozostał on jej wielkim przyjacielem. Po swoim wyjeździe do USA pisała do niego listy, a ich stosunki stały się bardzo bliskie w późniejszych latach. Vivien przysyłała mu prezenty z różnych okazji, pisała o swoich sekretach, pytała o zdanie. Rzadko między byłymi małżonkami ma miejsce tak pokojowe rozstanie.

W roku 1938 zagrała w dwóch filmach. Pierwszy z nich to produkcja stworzona przy współpracy Charlesa Laughtona i Alexandra Kordy, "Zaułek św. Marcina". Vivien po raz drugi spotkała się na planie z Rexem Harrisonem, partnerował jej także sam Laughton, wówczas już zdobywca Oscara. Viv wcieliła się w rolę Libby, dziewczyny znikąd, która ma duże możliwości aktorskie i próbuje zrobić karierę. Drugi obraz, "Jankes w Oksfordzie", powstał dzięki współpracy filmowców brytyjskich i MGM. Vivien po raz pierwszy zagrała u boku Roberta Taylora. Zagrała Elsę Craddock, zabawną i kuszącą uwodzicielkę. Na planie spotkała także dawną przyjaciółkę z klasztoru, Maureen O'Sullivan, która tworzyła udany związek małżeński z Johnem Farrow (oboje są rodzicami aktorki Mii).

Tymczasem jej ukochany Larry dostał propozycję od samego Williama Wylera. Świetny reżyser, święcący triumfy dzięki świeżo zakończonym filmie z Bette Davis i Henry Fondą w rolach głównych, "Jezebel - Dzieje grzesznicy" miał otworzyć Olivierowi drzwi do kariery w Stanach, dzięki udziale w ekranizacji powieści Emily Brontë, "Wichrowe wzgórza". Larry był bardzo rad z tej propozycji, ale oboje z Vivien chcieli, by, obok Oliviera w głównej roli Heathcliffa, wystąpiła też Viv jako główna bohaterka, Cathy. Ponieważ jednak Vivien nie cieszyła się taką popularnością, jak jej partner, Wyler zaproponował jej drugoplanową rolę Isabelli. Vivien, która nigdy nie zadowalała się "okruchami ze stołu", odmówiła. Wyler miał jej powiedzieć, że nigdy nie dostanie lepszej roli na debiut w Hollywood. Vivien jednak czuła, że to ona ma rację i wybrała własne rozwiązanie.

Pod koniec 1938 roku opuściła, tak jak Olivier, Wielką Brytanię i popłynęła do Stanów Zjednoczonych. W tajemnicy przed Gliddonem swoje sprawy za oceanem powierzyła Myronowi Selznickowi, bratu Davida, producenta "Przeminęło z wiatrem". Vivien ubiegała się o rolę Scarlett, ale dotychczas Selznick zdawał się być niezbyt zainteresowany jej osobą.

Dopiero 10 grudnia 1938 roku, kiedy, nie mając obsadzonych wszystkich głównych ról Selznick przystąpił do kręcenia scen niewymagających udziału głównych aktorów, Vivien, Olivier i Myron Selznick odwiedzili plan "Przeminęło z wiatrem". Kręcono sceny pożaru Atlanty, w której udział brali dublerzy Retta i Scarlett. Viv była celowo ucharakteryzowana tak, by wyglądała jak książkowa postać opisana przez Margaret Mitchell. Myron podszedł do brata w towarzystwie dwojga Brytyjczyków i powiedział, pokazując mu Vivien : "Geniuszu, poznaj swoją Scarlett O'Harę".

Selznick był nią oczarowany. Tak jak reżyser, wówczas nieusunięty jeszcze z produkcji George Cukor. Po godzinie 23. Vivien została poproszona o mały test. Nieco zdenerwowana, przeczytała swoją rolę, przeszła też testy przy próbnych zdjęciach. W Boże Narodzenie, na przyjęciu, w tajemnicy powiadomili ją, że została wybrana. Sekret ujawniono dopiero w styczniu 1939 roku, co wywołało mieszane uczucia. Wiele zatwardziałych kobiet południa okazało swoje oburzenie na wieść, że symbol kobiecości ich regionu zagra Brytyjka. Bardziej kompromisowi raczyli dodać, że lepsza Brytyjka niż Jankeska. Selznick miał także swego rodzaju wroga w Olivierze - zakochana w nim na zabój Vivien chciała widywać ukochanego jak najczęściej tylko mogła. Oboje jednak wciąż nie mieli rozwodu, mieli za to dzieci, które porzucili. Selznick chciał, by jego Scarlett była czysta i dziewicza, więc przez cały okres kręcenia kazał strzec Vivien jak własnego oka w głowie.

Rozłąka z Olivierem sprawiła, że Vivien marzyła o jak najszybszym zakończeniu zdjęć. Atmosfera na planie nie była do końca przyjemna. Nie oznacza to jednak, że, tak jak to stwierdzało wielu plotkarzy, grający główne role aktorzy nie mogli na siebie patrzeć. Vivien bardzo lubiła Olivię de Havilland, zresztą z wzajemnością. Wielu biografów Viv zalicza tę świetną aktorkę do grona przyjaciół Vivien. Znalazła także wspólny język z Leslie Howardem, także Brytyjczykiem i także człowiekiem teatru. Świetnie też rozumiała się z Clarkiem Gable'm. W czasie przerwy zdjęciowej, czasami przy udziale Olivii de Havilland, grali w gry planszowe. Clark odwiedził też Vivien na planie jej kolejnego filmu, "Pożegnalnego walca".

Faktem jest, że okoliczności, w jakich Clark Gable poznał Vivien Leigh nie były najprzyjemniejsze. Selznick umówił ich na spotkanie, jednak Vivien spóźniała się. Po dwóch godzinach Clark był wściekły i powiedział: "Jeżeli tak pracują Anglicy, to nie chcę z nią grać". Potem poszedł się przejść, nadal zły jak diabli. Kiedy wrócił, Vivien nadal nie było. Clarence Bull, który współpracował na planie jako fotograf odkrył, że spotkanie ustalono na dwie godziny później. Clark nadal czekał i dodał: "Myślę, że chyba rzucę w diabli ten cały film, jeżeli mam z nią pracować!". Nagle dobiegł ich ciepły, kobiecy głos. "Zgadzam się z panem, panie Gable. Gdybym była mężczyzną, powiedziałabym tej Vivien Leigh, żeby zabierała się z powrotem do Anglii i wynosiła się stąd" (tu padło mocniejsze określenie). Bull mówił potem, że kiedy Clark poznał Vivien, złość minęła mu w oka mgnieniu, a później owinęła go sobie "wokół swojego malutkiego palca". Clark miał mu powiedzieć "Do diabła, miałeś rację, ona jest urocza!".

Vivien jednak miała inne powody, by czuć się rozczarowaną. George Cukor, który był początkowo reżyserem filmu, w czasie kręcenia scen na balu dobroczynnym, kiedy Scarlett jest w żałobie po Karolu został zwolniony. Plotki, które obiegały świat głosiły, że to Clark odpowiada za odsunięcie Cukora od produkcji. Prawda jednak była taka, że między Cukorem a Selznickiem doszło do kłótni. Kłopoty ze scenariuszem sprawiły, że George zażądał natychmiastowego powrotu do scenariusza Sidneya Howarda, który nie podobał się Selznickowi. George powiedział, że nie podpisze się pod słabym filmem. W ten sposób został odsunięty od pracy nad filmem, któremu poświęcił wiele miesięcy ciężkiej pracy. Selznick wybrał na jego zastępstwo Victora Fleminga, który, i tu zaczyna się rola Clarka, był dobrym kolegą Gable'a i ten cenił sobie współpracę z nim. Z Vivien natomiast Fleming zupełnie nie umiał postępować. Wulgarnym słownictwem często doprowadzał ją do łez. Nie pozwalał jej także, by wzorowała się przede wszystkim na literaturze Mitchell (Viv nosiła ze sobą cały czas egzemplarz książki "Przeminęło z wiatrem" i przed każdą sceną czytała jej odpowiednik zawarty w pierwowzorze). Pracę osłodziła jej możliwość wyjazdu do Nowego Jorku i zobaczenia Oliviera, który wówczas występował na Broadwayu.

W 1940 roku otrzymała nominację do Oscara, a 27 lutego tego samego roku z rąk Spencera Tracy odebrała nagrodę Akademii Filmowej dla najlepszej aktorki w roli głównej. Larry musiał zadowolić się nominacją za rolę w "Wichrowych wzgórzach". Teraz to Vivien była wielką gwiazdą. Otrzymała też nagrodę filmowych krytyków z Nowego Jorku oraz tytuł najlepszej aktorki od National Board of Review. Niebawem otrzymała też rozwód i 31 sierpnia w sekrecie poślubiła Oliviera.

David O. Selznick chciał czerpać dochody ze swojej nowo odkrytej gwiazdy. Miał nadzieję, i wydawało mu się to całkiem normalne, że teraz pozycja Vivien w świecie filmowym będzie się tylko umacniała. Pomylił się jednak, gdyż Vivien nie zamierzała pójść w ślady Janet Gaynor czy Ingrid Bergman. Uważała się nadal przede wszystkim za aktorkę teatru. Siedmioletni kontrakt z Selznickiem podpisała tylko dlatego, że było to jedyne wyjście, by zagrać Scarlett. Nie znosiła jednak Hollywood i nie chciała być elementem tego świata. Dlatego przyjmowała role bardzo wybiórczo. Po "Pożegnalnym walcu", którego nakręciła będąc "wypożyczoną" od Selznicka przez MGM, zagrała w filmie Alexandra Kordy, gdzie wreszcie mogła zagrać główne role z Olivierem. "Lady Hamilton" odniosła umiarkowany sukces. Vivien poświęciła się teatrowi.

Na plan wróciła w ekranizacji sztuki George'a Bernarda Shawa "Cezar i Kleopatra". Partnerował jej Claude Rains. Na planie zdarzyło się jednak nieszczęście. Reżyser, Gabriel Pascal, nie był zadowolony ze sceny w której Vivien bije niewolnika, dlatego kazał nakręcić ją ponownie. W czasie realizacji poślizgnęła się i upadła. Była w ciąży. I chociaż nie stwierdzono żadnych złamań, poroniła. Nie mogła tego przebaczyć Pascalowi.

Wtedy właśnie zaczęły się wielkie kłopoty ze zdrowiem Vivien. Depresja przerodziła się w pierwsze symptomy maniakalnej depresji. Vivien odmówiła leczenia i postanowiła zająć się teatrem. Niezbyt dobre recenzje za "Cezara i Kleopatrę" na pewno miały jakieś znaczenie. W 1948 zagrała jednak w ekranizacji "Anny Kareniny".

Vivien unikała fleszy i blichtru. Mimo to zależało jej na udziale w kilku produkcjach. Pierwszą z nich był debiut reżyserski Oliviera, film o władcy angielskim Henryku V. Vivien marzyła, by zagrać Katherine, ale kontrakt z Selznickiem uniemożliwiał jej udział w tym filmie, więc, ku swojej wielkiej złości, musiała oddać tę rolę Renee Asherson. Kolejnym filmem, w którym bardzo chciała wystąpić, był także wyreżyserowany przez jej męża "Hamlet". Marzyła o roli Ofelii. Współproducenci uznali, że nie jest wystarczająco młoda do tej roli, a Olivier, czym przysporzył sobie kłopotów z żoną, nie walczył o jej udział. Sam otrzymał za tytułową rolę swojego jedynego aktorskiego Oscara.

Niebawem wpadła jej w ręce sztuka Tennessee Williamsa, "Tramwaj zwany pożądaniem". Vivien z wielką determinacją, niczym jak przed 10 laty o rolę Scarlett O'Hary, walczyła, by zagrać Blanche Dubois. Scenicznym przedstawieniem pokierował jej mąż. Jednocześnie na Broadwayu Elia Kazan odnosił wielkie sukcesy dzięki swojej inscenizacji sztuki Williamsa, z Jessicą Tandy w roli Blanche. Zapadła decyzja o utworzeniu ekranizacji "Tramwaju...". Reżyserem został Kazan. Miał też nadzieję, że obsadzi wszystkich głównych aktorów, którzy pracowali przy jego scenicznej wersji. Vivien wyraziła swoje zainteresowanie rolą Blanche, a i producenci woleli ją niż Jessicę Tandy. Kazan miał wątpliwości - wiedział, że Vivien jest chora. Ona jednak wykazała się ogromnym profesjonalizmem - swoją ciężką chorobę, ataki maniakalnej depresji, stawała się tłumić i większość osób nie miała pojęcia, jak poważny jest jej stan. Reszta obsady z Broadwayu zgodnie z życzeniem reżysera została niezmieniona.

Vivien i Marlon Brando stali się ulubieńcami prasy. Dziennikarzy ciekawiło, jakie relacje są między dwojgiem tak różnych postaci. Oboje jednak potrafili się dogadać. Marlon bardzo cenił talent Viv i był dla niej pełen szacunku, gdyż widział, jak z trudem pokonuje chorobę i daje z siebie wszystko, by zagrać jak najlepiej mimo kłopotów ze zdrowiem. Ponadto oboje łączyła pogarda dla Hollywoodu.

Rola Blanche okazała się dla Vivien destruktywna. Skomplikowana osobowość i choroba Blanche oraz sposób, w jaki Vivien w nią się zagłębiła, pogorszyły jej stan psychiczny. Mimo, że rola ta przyniosła jej drugiego Oscara, przekreśliła szansę na powrót do zdrowia.

Stan Vivien sprawił, że jej małżeństwo z Olivierem zaczęło się rozpadać. W 1953 roku Vivien wyjechała do Cejlonu, by kręcić film "Ścieżka słoni". Miała kilka ataków maniakalnej depresji. Przeżyła też romans z Peterem Finchem, którego w swoim stanie myliła z Larry'm. W końcu producenci zrezygnowali z jej usług i zastąpiła ją Elizabeth Taylor. Triumfy na scenie nie poprawiały jej stanu psychicznego. Gwoździem do trumny okazało się kolejne poronienie. W 1956 roku w wieku 42 lat Vivien spodziewała się dziecka, jednak straciła je. Miał to być chłopiec. Niebawem Olivier opuścił Vivien dla młodszej od niego o 22 lat aktorki Joan Plowright. Miał z nią troje dzieci.

Odejście Oliviera było dla Vivien ogromnym ciosem. Nie przestała go zresztą kochać do końca życia. Dała mu rozwód, nie chcąc stać na drodze jego planom małżeńskim. W 1961 roku ich małżeństwo przeszło do historii, a Vivien wzięła na siebie winę za jego rozpad. Pocieszeniem okazał się być kochający ją od lat skrycie Jack Merivale, młodszy od niej o 3 lata. Pokochał ją, kiedy poznali się w 1940 roku przy pracy nad "Romeo i Julią", którą to sztukę Vivien i Olivier wystawiali w USA z kiepskim powodzeniem.

Wkrótce Jack i Vivien zamieszkali razem. Viv odnalazła także pociechę w ramionach córki Suzanne i jej dzieci. Czerpała z życia i cieszyła się ze swoich wnucząt. Zbliżyła się także do pierwszego męża. Leigh Holman i Vivien przyjaźnili się zresztą od lat.

W latach 60. pojawiła się na ekranie tylko dwukrotnie. Najpierw w ekranizacji jedynej powieści Tennessee Williamsa, grając tytułową rolę w "Rzymskiej wiośnie Pani Stone". Ponadto, dwa lata przed śmiercią, wzięła udział w produkcji "Statku szaleńców", tworząc ostatnią, wybitną rolę u boku Simone Signoret (z którą zresztą się zaprzyjaźniła) i Lee Marvina.

O ile choroba psychiczna była dla Vivien prawdziwym ciężarem, teraz na jej drodze ku stabilizacji stanęła kolejna dolegliwość - gruźlica. Odkryta wiele lat wcześniej, dotychczas nie wydawała się być tak wielkim zagrożeniem. Przez te wszystkie lata Vivien ignorowała jednak ostrzeżenia lekarzy - nie rzuciła palenia, mając świadomość, jak bardzo jest ono szkodliwe. Jej stan pogorszył się w maju 1967 roku. Do końca martwiła się o swojego przyjaciela, umierającego Spencera Tracy. Sama zgasła niewiele czasu po nim. Zmarła na gruźlicę 7 lipca 1967 roku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones