PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31144}

Pożegnalny walc

Waterloo Bridge
8,1 4 016
ocen
8,1 10 1 4016
7,0 4
oceny krytyków
Pożegnalny walc
powrót do forum filmu Pożegnalny walc

tragiczny koniec.

ocenił(a) film na 9

Miał problem z przepchnięciem go przez cenzurę. W sumie-jak na tamte czasy nic dziwnego.
Zaskoczył mnie Taylor- chyba jego najlepsza rola. I oczywiście niesamowita Leigh! Film nie tylko dla jej fanów, bowiem takie aktorstwo to prawdziwa sztuka. Na pewno musiała zmierzyć się z dużo trudniejszą, a na pewno o wiele bardziej skomplikowaną rolą niż w "Przeminęło z wiatrem", i udało jej się w 100% z tym poradzić. Sam film na pewno niezwykle poruszający. Jak dla mnie piękny, chociaż zbyt przygnębiający.

użytkownik usunięty
Arrakin

Rola Vivien Leigh jest rewelacyjna, tak jak każda zresztą w jej wykonaniu. Jednak nie zgodzę się, że rola Myry była trudniejsza od roli Scarlett. Scarlett O'Hara to postać tak silna i o tak głębokim wyrazie, że naprawdę trudno byłoby jakiejkolwiek innej aktorce w jakikolwiek sposób dorównać Vivien. Kiedy kręcono ten film, książka była świeżą legendą i każdy miał swoją wizję Scarlett. Vivien zagrała tę wybitnie trudną rolę poruszająco i doskonale.

ocenił(a) film na 9

O wiele trudniejsza, jeżeli patrzymy na psychikę bohaterki. Scarlett to rozkapryszona panienka, dążąca po trupach do celu, silna, bezwzględna, urocza, piękna, a przy tym dobra. Owszem. Takie jednak kreacje są w dorobku chociażby Bacall (druga tak samo wspaniała aktorka i równie piękna). Jednak w Pożegnalnym walcu zagrała tak, jak, moim zdaniem, potrafiła tylko G. Kelly (dołączając do wymienionej dwójki, trzecią). Nigdy nie jest bezwzględna, bez znaczenia w jaką postać się wciela. Tak też z Vivien w Pożegnalnym walcu. Myra to prostytutka. To już samo w sobie jest trudniejsze aniżeli postać Scarlett. Ta druga to często wieczne dziecko, choć silne, tupiące jednak wciąż nóżką i nie potrafiące docenić tego co dla niego najważniejsze...póki tego nie straci. Kreacja wspaniała, jak już pisałam, jednak sama konstrukcja Myry przebija ją o wiele. Może dlatego że jest tragiczna, owszem. Nie potrafi poradzić sobie z przeszłością, przez swą delikatność i ogrom miłości. Natomiast Scarlett? Wiadomo że wszystko się jej uda, dlatego jeden z najdurniejszych pomysłów jakie można było w życie wprowadzić to kontynuacja Przeminęło z wiatrem (zarówno serial, jak książka). Ona jest panią życia i nigdy nie popełniłaby samobójstwa. Nie zastanawiamy się czy wyjdzie cało z każdej opresji, bowiem to jest logiczne. Tak ta postać została skonstruowana. Najdelikatniejszy heros! :)
Dodatkowo problemy Scarlett to zwłaszcza mężczyźni- zastęp tych których jej pragnie i ten jeden, który ją odtrąca. Swoją droga mały uparciuch doceni dopiero pana Butlera, gdy ten dojdzie do wniosku że ma jej dosyć. Czyli krócej- gra wspaniale, ale postać o wiele mniej skomplikowana. Myra nie jest rozkapryszonym dzieckiem, więcej w tej postaci stanów, z którymi musiała się V.L. zmierzyć. Chociażby- spotkanie z matką, gdy chwilę wcześniej widzi nazwisko narzeczonego w gazecie. Zagrać opanowaną na tyle na ile to możliwe, gdy właśnie jej życie się rozsypało w gruzy. Wychodzi z tego perfekcyjnie! Tak samo lawirowanie między stanami szczęścia, kiedy staje się dziewczynką pełną zaufania, a poczucia przegranej, gdzie jest kobietą z ogromnym bagażem doświadczeń i czego podsumowaniem jest zakończenie. Parę lat później zagrała w tramwaju zwanym pożądaniem, gdzie znów zmierzyła się z rolą o wiele bardziej skomplikowaną aniżeli rola panny O’H. Piszemy o konstrukcjach bohaterek, w które się wciela, a nie o wspaniałej grze. Umiała zawsze sprostać zadaniu przecież. I temu nigdy nie zaprzeczałam :)
Pozdrawiam! :)

użytkownik usunięty
Arrakin

Cóż, niewątpliwie masz rację, że postać Myry nie jest łatwa do zagrania i tu się z Tobą zgodzę. Ale to, że Scarlett jest osobą silną, ma nieskomplikowaną osobowść nie oznacza, że zagranie jej jest proste. Dlatego nie widzę w tej roli innej aktorki, bo mało która miała możliwości, aby się zmierzyć z takim wyzwaniem. Scarlett w wykonaniu Vivien Leigh jest kompletnym odbiciem tego, co chciała moim zdaniem przekazać autorka powieści. To na pewno nie było łatwe. Postać Myry to rola, która pozwala na większą dowolność. Wcielając się w Scarlett, wbrew pozorom aktorka musiała zmierzyć się z nie lada wyzwaniem. Myślę, że Vivien była najlepszą aktorką wszechczasów i mogłaby zagrać naprawdę wszystko. :)

ocenił(a) film na 9

Owszem. Była aktorką wszechczasów. Jednak na równi z nią cenię Grace Kelly, za klasę i wdzięk jakiej żadna aktorka nie miała i chyba mieć nie będzie (no, może oprócz A. Hepburn) , a także Lauren Bacall. Ta ostatnia, po zastanowieniu, doszłam do wniosku że też mogłaby zmierzyć się rewelacyjnie z rolą Scarlett. Chociaż chyba nie aż tak zwycięsko, bo za mało w niej dziecka, a to jest potrzebne tej postaci.
Co do Scarlett- po prostu osobowość silniejsza aniżeli Myra. Nie poddaje się. W przeciwieństwie do kolejnej swej kreacji- myśli zawsze o sobie najpierw, potem o innych. Ale sztuką było zagrać rozkapryszone dziewczę, gardzące uczuciami innych, zachowując przy tym tak niesamowity urok i wdzięk. Nie jest damą, jak mówi Butler, ale czy można jej nie kochać? Czy jest chociażby jeden widz, którego sympatii nie zyskała? Więc doceniam ją i uwielbiam, to oczywiste! :)

użytkownik usunięty
Arrakin

Ja także bardzo cenię Grace Kelly, uważam, że była piękną kobietą i świetną aktorką. Audrey Hepburn miałą w sobie wdzięk i klasę, ale jej talent aktorski nie był wybitny, po prostu lśniła jej osobowość. Co do Lauren Bacall, to ja osobiście nie widziałabym jej w roli Scarlett. I nie postawiłabym jej nigdy na równi z Vivien Leigh, ale to tylko moja prywatna opinia. ;-) Co do Vivien, to uważam, że była z nich wszystkich największa, ponieważ łączyła niesamowitą urodę i elegancję z nieprzyzwoicie wielkim talentem. Cenię ją także za to, że była bardzo pracowita i każdą rolę dopracowywała w najmniejszych szczegółach. :-)

ocenił(a) film na 9

Zgadzam się z Tobą w kwestii A.Hepburn- jej wybitność polegała zwłaszcza na niesamowitym wdzięku. Dla mnie jej kwintesencja to Rzymska opowieść. Powielana rola przez nią wciąż, ale jakże cudownie ! Po prostu urzekający sposób gry.
Bacall jest dla mnie wybitną osobowością, a najciekawsze że klasę trzyma przecież do teraz- vide Dogville. Dla mnie to po prostu aktorka, od której obecne gwiazdki powinny się uczyć czym jest erotyzm.
W kwestii Vivien- za mało miała filmów na „ koncie”, aby mówić iż była „najlepsza”. Jednak wszelkie role- dopracowane perfekcyjnie, owszem, ale to samo powiem o księżnej Monaco oraz żonie Bogart’a . Wielkie talenty!
Pozdrawiam:)

użytkownik usunięty
Arrakin

Cóż, ja uważam, że Vivien jest najlepsza, gdyż mając na koncie tak mało filmów zagrała tak wiele wybitnych ról i zdobyła aż dwa Oscary. Mimo że pojawiała się na ekranie rzadko, to zawsze z klasą i na najwyższym poziomie. Dlatego według mnie była najlepsza.

ocenił(a) film na 9

Zgadzam się z Tobą że była niesamowita, ale dla mnie nie istnieje wśród nich ranking. Każdą coś innego charakteryzuje. V.L. wspaniale potrafiła wczuć się chyba w psychologię swych bohaterek i przedstawić to, całą sobą. Nigdy nie miała jednak takiego erotyzmu jak L.B., ani ciepła G.K (ciepła, połączonego chyba z dystansem i to w niej tak uwielbiam, a wszystko niesamowitą urodą „doprawione”). Tak można więc porównywać, ale nie ma to sensu. Możnaby zestawiać gdyby wszystkie 3 zagrały jedna rolę. To miałoby sens i może stwierdziłoby która jest najlepsza. A tak? Każda stworzyła kreacje, które łączymy podświadomie z nimi. V.L. nie widziałabym w roli Okna na podwórze czy M jak morderca. Nie dlatego aby sobie nie poradziła, a dlatego że te role są dla mnie idealne z klasą i ogromem ciepła Grace. Tak samo z Wyższymi sferami . Nie przepadam, bo poprzednia wersja była o wiele lepsza, za to oglądałam wielokrotnie i chociażby Vivien bawiąca się łódką w basenie?? Tak samo twarz Bacall zapłakana i uroczo wzruszającą ramionami, mówiąc że pomyśli o tym jutro? ;) Tu Vivien jest bezbłędna! Dlatego też myślę że nie można wybrać „która”, chyba że krańcowo subiektywnie, ale nie na podstawie talentu, bo czym to mierzyć? Oceniamy to co widzimy i w kreacjach które stworzyła każda w sposób nie do powielenia przez kogoś innego.
Pozdrawiam;)

użytkownik usunięty
Arrakin

Oczywiście, trudno jest podsumować te aktorki w jakimkolwiek rankingu właśnie dlatego, że grały inne role w różnych filmach. Tak samo wiele osób twierdzi, że przyznawanie Oscarów byłoby sprawiedliwe, gdyby nominowani aktorzy grali tę samą postać. Ale tak nigdy nie będzie, dlatego nie unikniemy tutaj tego, że każdy będzie miał swoje typy, które uzna za najlepsze. Ja osobiście uwielbiam dawne amerykańskie kino i w związku z tym wielu aktorów i aktorek zarazem, gdyż uważam, że niestety ten sposób grania i ta klasy przepadły gdzieś w ciągu tych wszystkich lat. Dlatego bardzo szanuję takie gwiazdy, jak Bette Davis, Audrey Hepburn czy właśnie Grace Kelly i uważam, że były wspaniałe pod wieloma względami, zarówno jako aktorki, jak i osobowości. Ale jednocześnie moim zdaniem Vivien Leigh grała najlepiej i według mnie potrafiła być różnorodna w wielu rolach, tak jak np. Myra była stonowana i wrażliwa, a Scarlett drapieżna i właśnie zmysłowa i seksowna. Niebawem bedę miała okazję obejrzeć "Jankesa na Oxfordzie", gdzie Vivien Leigh zagrała rolę kokietki i w tym przypadku będę mogła to także ocenić. Ponadto zadziwia mnie to, jak potrafiła odtwarzać postaci tak zgodnie jak np. Scarlett z pierwowzorem literackim. Przy całym szacunku dla Grace Kelly we wszystkich swoich rolach wydaje mi się, że przebija się cały czas jedna i podobna osobowość i mimo że role zostały zagrane świetnie, to nie przebija się przez nie zróżnicowanie, jak w przypadku Vivien Leigh. Ale jak już napisałam, są to moje prywatne uczucia i spostrzeżenia. ;-)

ocenił(a) film na 9

Hmmm... każda miała charakterystyczny typ gry. Vivien zagrała bardziej różnorodne postaci, patrząc pod katem psychologii ich, ale wyraz oczu, ruchy- to pozostaje. Grace owszem, miała typy, na ogół, kobiet z wyższej klasy, zawsze grała też z klasą. Ale z taka klasą można chyba tylko się urodzić po prostu. Natomiast- weźmy Wygasły płomień. Delikatna kobieta popadająca w paranoję. Wspaniale odtworzyła swój strach, cudownie przeplatający się z ową
niewinnością i urokiem. Terroryzowana psychicznie przez męża zaczyna wierzyć iż popada w obłęd. Tylko podziwiać jej grę! Podobnie u Hitchcocka- miała rolę, gdzie była na planie pierwszym i świeciła w pełni, prezentując inny styl gry/postaci anieli np. w Wyższych sferach.

Vivien może słuszniej byłoby zestawiać z Bacall. Także charakterystyczny sposób gry, na ogół kobiet silnych, takich w typie Scarlett.
Co do tej ostatniej postaci- faktycznie: wspaniale wywiązała się z zadania, jaka postawiła przed nią powieść...z resztą wszyscy poradzili sobie dobrze... chociaż Ashley mi nie odpowiada...no, po prostu po tylokrotnym ujrzeniu filmu już się przyzwyczaiłam do niego.

Co do Oskarów- teraz mym zdaniem one sensu nie mają. Natomiast oglądałam jak niegdyś wyglądały. Faktycznie- miłe uhonorowanie czyjejś pracy. Obecnie skończyłam z ich oglądaniem po pani G.Patrow w różu, przedłużonych włosach i nie mogącej słowa wykrztusić, poza podziękowaniami, po dławiła się łzami... hehe- wspominam o niej, bo przypomniało mi się obwołanie jej przez dziennikarzy nową Grace Kelly, a to profanacja.
W każdym razie nie otrzymuje się ich za talent i efekt końcowy już.

użytkownik usunięty
Arrakin

Rzeczywiście, muszę się z Tobą zgodzić co do nagród Akademii. Uważam, że w poprzednich latach dokonała wielu nietrafnych wyborów. Oczywiście, pomyłki mają prawo mieć miejsce, nikt nie jest nieomylny. Ale niektóre przypadki są rażące. Moim prywtnym zdaniem takim przypadkiem było nieprzyznanie Kate Winslet Oscara za rolę Rose w "Titanicu". Była świetna. I chociaż uważam, że jej kolej jeszcze nadejdzie, to statuetka po prostu się jej należała. No i mimo że nie należę do fanek Leonarda Di Caprio, to pominięcie jego osoby nawet w nominacjach potrafię określić tylko jednym słowem-skandal. Co do Gwyneth Paltrow, to także nie uważam, aby zasługiwała na Oscara. A porównywanie jej do Grace uznaję po prostu za świętokractwo.

ocenił(a) film na 9

Nie no, akurat Leoś w Titanicu o dla mnie nieporozumienie. Kate też nie dałabym. Pana Di Caprio powinna się nagrodzić, ale choćby za Celebrity czy Co gryzie Gilberta. A Kate? Hmm..w Hamlecie dużo lepiej wypadła, nie mówiąc już o Niebiańskich stworzeniach.
A sam Titanic- to właśnie dla mnie przykład, że nagradza się za rzemiosło i trud włożony często. A moim zdaniem powinna się nagradzać za efekt końcowy, nieprzeciętność, duszę, styl, itp. Oczywiście to trudne, ale jakoś wcześniej się udawało to lepiej. Nagradzano też wielkie widowiska, ale moim zdaniem, maja one coś w swym przepychu- vide Ben Hur, Przeminęło z wiatrem, zwłaszcza aktorstwo. A aktorstwo Titanica, mym zdaniem, przeciętne jest .

użytkownik usunięty
Arrakin

Cóż, moim skromnym zdaniem Kate była świetna, a jej rola wymagała trochę "wyczynów". I z pewnością była lepsza od uhonorowanej wówczas Helen Hunt. A sam "Titanic" ma u mnie punkty głównie za to, że Cameron sprawnie poprowadził akcję od momentu uderzenie góry lodowej aż po zatonięcie statku. To nie takie łatwe nie zanudzić tym widza, a jemu się udało. Oczywiście, trudniej jest stworzyć dobry klimat filmu, nie używając do tego wielkich środków budżetowych, tylko samą ideę czy właśnie duszę i z takimi filmami "Titanic" równać się nie może. Ale trzeba przyznać, że się obronił, jeśli podsumować ostatnie lata amerykańskiej kinematografii, która przewiduje, że jeśli robi się film kostiumowy czy jakąś ekranizację, itp., czyli jednym słowem-superprodukcję, stawia się na efekty specjalne i zademonstrowanie, ile to producenci mieli pieniędzy. To mnie najbardziej w dzisiejszym kinie denerwuje.

ocenił(a) film na 9

Titanic, mym zdaniem, nie broni się. Przerost formy nad treścią jak dla mnie, a poza tym Kate i Leonardo... po prostu nie pasują do siebie wizualnie. Może to trywialne?? Wcale nie aż tak, kiedy środkiem przekazu jest obraz.
Z resztą, to co w Podniebnych stworzeniach wcześniej Kate pokazała- Titanic, dla mnie jest obniżeniem poziomu, chociaż to kwestia raczej roli, a nie jej gry. HHmm.. co do Hunt, czy wówczas nie dostała za Lepiej być nie może?? Jeżeli tak, to ta rola była ciekawsza mym zdaniem, skoro mamy zestawiać... a i film o wiele lepszy- przynajmniej dla mnie.
Titanic to taka pożywka dla parodii, tak jak Władca, itp. Psychozę też parodiowano, ale tylko jedną scenę i czyniono to ciekawie (Lęk wysokości), a więcej z niej czerpano. Z Titanica kino nic czerpać raczej nie będzie. Ja doceniam w nim tylko włożony wysiłek.
Za to Camerona cenię, ale za Terminatora:) oraz Otchłań. Prawdziwe kłamstwa również były niezłe. To jak z Jacksonem, którego uwielbiam. Jakbym miała wskazać jego najmniej interesujący film- byłaby to trylogia, choć została bardzo dobrze uczyniona, mimo wielu kwestii, co do których można mieć „ale” :)
A z filmów tego roku - perełki w USA były-jak Tajemnice L.A.
W kwestii budżetu- powracając do Psychozy- miała bardzo niski. A jest bez wątpienia jednym z filarów kina. Podobnie El Mariachi- śmieszna suma na film, a przyniósł sławę R. I wejściówkę do hollywood. I jest także ciekawy. Tylko że superprodukcje są potrzebne, bo inaczej nie miałby sensu popcorn w kinie, cola i czynienie z branży filmowej przedsięwzięcia dochodowego. Heh, chociaż superprodukcje też należy umieć kręcić (a są dobre- vide Hero) , bo jak naród polski wziął się za ich kręcenie to nic dobrego z tego nie wyszło. NA tle Quo vadis to już nawet Gladiatora zaakceptuję, na którym tak bezsensu się tyle razy znęcałam na FilmWebie:) Ale powracając- aby superprodukcja się udała, nie była wyłącznie kiczem potrzebne jest wspaniałe aktorstwo i bezbłędny ich dobór! Dlatego też wydaje mi się, choć mogę się mylić, że Przeminęło z wiatrem jeszcze na długo pozostanie, gdy tymczasem Titanic ulegnie zatopieniu.
Pozdrawiam:)

użytkownik usunięty
Arrakin

Co do "Przeminęło z wiatrem", to według mnie ten film jest doskonały i nie przeszkadzają nawet te srobne techniczne wpadki. "Titanic" nie ma w sobie takiej głębi ani uczuć. Uważam, że jednak broni się w świetle superprodukcji ostatnich lat na tle właśnie "Gladiatora" (tu się z Tobą zgodzę- nie przepadam za tym filmem). "Władcy pierścieni" nie oglądałam, bo po prostu nie pociąga mnie ani Tolkien, ani ogólnie ten gatunek. A za "Terminatorem" nie przepadam. ;)
Rzeczywiście, Polska z kiepskim efektem brała się za superprodukcje. Uważam, że nawet tak dobry reżyser, jak Andrzej Wajda splugawił nieco takie filary polskiej literatury jak "Pan Tadeusz" czy "Zemsta", a paradoksalnie, przed blisko 40 laty pojawiły się całkiem niezłe filmy historyczne, np. "Potop" czy "Pan Wołodyjowski". Z tego wszystkiego najbardziej nie znoszę "Krzyżaków". Od dziecka ten film wzbudza we mnie nieopanowany strach i lęk i kiedy tylko pojawia się w telewizji, trzymam się z dala od kanału, na którym go emitują. ;)
"Psychoza"- rzeczywiście, film-legenda, no ale to w końcu dzieło Hitchcocka. ;) A "Tajemnice Los Angeles" były świetne, to fakt, szczególnie dzięki Kim B. i Kevinowi S. No ale właśnie to jest to- dobry pomysł, jakaś wizja i solidne aktorstwo. W dzisiejszych czasach dominuje jednak pogląd: "mamay kasę, robimy film". Nieważne jaki, byle były zyski.

ocenił(a) film na 9

Heh, z Krzyżakami ja się z Tobą zgodzę:) . Za powieścią nie przepadam, za to film mnie straszył zawsze. I chyba tak zostało;)

Natomiast co do Vivien- to może wyjaśnię coś- trudno mi oceniać owe aktorki na chłodno i dlatego też nie wybieram „najlepszej”. V.L. z pewnością była najlepiej przygotowana, choć w zbyt mało filmach zagrała aby zestawiać, jak już pisałam, fenomenalnie wcielała się w odgrywane postaci. Zapewne pod względem „techniki” dałabym jej pierwszeństwo. Ale z drugiej strony- niesamowity urok Grace i zmysłowość Bacall- cechy, które zawsze towarzyszyły tym aktorkom. . Vivien natomiast była odgrywanymi postaciami. To jest niesamowite i zawsze będę za to ją ceniła. Piękna i zdolna.

W Przeminęło z wiatrem- także nic mi nie przeszkadza szczególnie, bowiem to popis zwłaszcza naszej wspaniałej pary.

Z pol. filmami zgadzam się z Tobą, już na ów temat dyskutowałam. Jest to fakt.

Co to Tajemnic L.A.- Crowe jest , mym zdaniem, najlepszy tam. Szkoda że potem poziom obnizył.

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 9

Z polskich starych filmów tylko jeden wzbudził we mnie emocje "Wrzos"

ocenił(a) film na 6
Arrakin

w zestawieniu najlepszych aktorek wszechczasów nie powinniście pomijac
Katharine Hepburn, Bette Davis, Ingrid Bergman i Elizabeth Taylor
To one wraz z Vivien Leigh są w najwyzszym zestawieniu.
Katharine jest uważana przez ogół za największą aktorkę XX wieku ,
jedyna aktorka co zdobyła 4 oskary, miała aż 12 nominacji.
Potrafiła sobie radzic w skrajnie rózbych rolach.
Wystarczy napomniec jej role :"Poranna chwała" , "Alice Adams"
"Drapieżne maleństwo" , "Philadelphia story" ,"Kobieta roku"
, "Żebro adama" , "Zaklinacz deszczu" , "Afrykańska królowa"
"Nagie zeszłego lata" , "Zgadnij kto przyjdzie na obiad" , "Lew w zimie"
"Nad złotym stawem"

Bette jest uważana za jedyną aktorke która tak naprawdę dorównywała
Katharine ,zdobyła 2 oskary i miała 11 nominacji.
Jej najlepsze role: "Human Bondage" , "Kusicielka" , "Jezebel"
"Mroczne zwyciestwo" , "List" , "Małe liski", "Trzy kamelie"
"Mr. Skeffington" , "Wszystko o Ewie" , "Gwiazda"
"Co sie zdarzyło BABY JANE? "

Ingrid zdobyła 3 oskary i miała 7 nominacji
Jej najlepsze role: "Casablanca" , "Urzeczona" , "Notorious"
"Komu biją dzwony" ,"Gasnący płomień" ,"Dzwony Najświetszej Marii Panny" "Joan of Arc" , "Anastasia" , "Morderstwo w Orient Expressie"
"Jesienna sonata"

Elizabeth zdobyła 2 oskary i miała 5 nominacji
Oto jej najwieksze role:
"Wielka nagroda" , "Miejsce pod słońcem" , "Olbrzym"
"Raintree County" , "Kotka na goracym blaszanym dachu"
"Nagle zeszłego lata" , "BUtterfield 8" , "Kleopatra"
"Kto sie boi Wirginni Woolf?"

Z większych aktorek nie nalezy zapomnieć także o
Greer Garson, Deborah Kerr, Jane Fondzie, Meryl Streep,

ocenił(a) film na 9
Arrakin

Zagrała doskonale ale nie zapominajmy że w Hollywood każda aktorka i każdy aktor musiał być trochę dziwk...taki to był świat i chyba jeszcze trochę jest...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones