Recenzja filmu

Pożegnalny walc (1940)
Mervyn LeRoy
Vivien Leigh
Robert Taylor

Zatańczmy ten ostatni raz!

Przepiękny melodramat z doborową obsadą.
Mervyn LeRoy był bardzo wszechstronnym reżyserem. Z powodzeniem kręcił zarówno filmy gangsterskie ("Mały Cezar", "Jestem zbiegiem"), eposy historyczne ("Quo Vadis"), epickie adaptacje najpopularniejszych powieści ("Anthony Adverse", "Małe kobietki"), kryminały ("East Side, West Side", "Three on a Match"), jak i musicale ("Poszukiwaczki złota", "Cienki lód"). W jego filmografii znalazło się też miejsce na melodramaty, takie jak "Zagubione dni" czy "Pożegnalny walc".

Londyn, I wojna światowa. Podczas nalotu bombowego baletnica Myra Lester (Vivien Leigh) poznaje kapitana Roya Cronina (Robert Taylor). Młodzi zakochują się w sobie. Mają wziąć ślub, ale dzień przed uroczystością Cronin dostaje wezwanie do armii. Myra idzie na dworzec, aby się z nim pożegnać. Niestety, spóźnia się na przedstawienie i zostaje wyrzucona z baletu. Zdesperowana, pozbawiona środków do życia dziewczyna zostaje utrzymanką. Problem pojawia się, gdy okazuje się, że Roy jednak żyje i zabiera ją do swojej wiejskiej posiadłości, aby przedstawić narzeczoną rodzinie...


Pięknie w tym filmie została ukazana dość drażliwa nawet w XXI wieku kwestia zawodu Myry. Nie pada ani jedno słowo, które mogłoby nas naprowadzić na właściwy trop, ale wyraz twarzy Vivien Leigh mówi wszystko. Poruszając ten temat, Leroy ukazuje swoją maestrię reżyserską.Jestem zbiegiem (1932)

Niewątpliwie za urokiem tej kameralnej historii stoi wspaniałe aktorstwo. Bardzo podobały mi się role Lucile Watson jako matki głównego bohatera i C. Aubrey Smitha jako wuja kapitana Cronina. Świetnie wypada też Virginia Field jako przyjaciółka panny Lester. Uważam też, że jedną z lepszych ról w swojej karierze stworzył tutaj Robert Taylor, lecz wszystkich ich przyćmiewa ona. Vivien Leigh. Myra w jej wykonaniu jest delikatna i subtelna, i nawet po utracie swej godności zachowuje ten niewinny urok w spojrzeniu. Nie ma i nie było chyba aktorki, która tak jak Leigh potrafiła ukazać emocje tylko za pomocą spojrzenia. Jej gra w tym filmie jest na tym samym poziomie co w jej słynniejszych filmach, "Przeminęło z wiatrem" i "Tramwaj zwany pożądaniem". Śmiem nawet twierdzić, że Akademia powinna nagrodzić Leigh kolejnym Oscarem za tę właśnie rolę. Żadna z pięciu nominowanych w tamtym roku aktorem nie poruszyła mnie tak bardzo jak Vivien.


Wspaniały jest klimat filmu, doskonale podkreślony cudowną muzyką Piotra Czajkowskiego z baletu "Jezioro łabędzie". Pozostałe utwory zostały dopisane przez Herberta Stotharta. Piękne są również kostiumy Adriana, choć osobiście przez cały seans miałam wrażenie, że pochodzą one raczej z roku 1940 niż z okresu wielkiej wojny. 

Oglądałam ten film trzy razy i na pewno jeszcze nieraz do niego wrócę. Jest to piękny, subtelny i wysmakowany obraz, w którym najważniejsze są detale. Dzięki takim (arcy)dziełom wie się, dlaczego lata 30. i 40. nazywane są "złotym wiekiem" kina.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Pożegnalny walc" oglądałam dwukrotnie. Za pierwszym razem dosyć przypadkowo, za drugim już głównie dla... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones